W Betlejem Wesołym zrobił się szum:
w stronę szopy za miastem pędzi cały
tłum!
Biegnie jeden za drugim, krzycząc w
głos z radości
masa ludzi i zwierząt w takiej
kolejności:
szesnastu pastuszków, cztery
sekretarki,
pięciu biznesmenów w butach znanej
marki,
żony i kochanki, wół, osioł,
baranki,
gejów ze dwie pary, trzy górskie
owczarki,
ojców całe krocie, młodzieży tuziny,
osiem starych panien i całe rodziny.
Pudle i biedronki, żyrafy na łące,
dwa koła rolnicze, strażacy, zające.
Stajenka już pełna, aż trzęsie się
strzecha,
tam wąż zwisa z belki, pięknie
się uśmiecha.
Nawet trzej królowie swoje dary
wnoszą,
hałas niesłychany, wszyscy o coś
proszą:
niech szczęśliwy koniec ma dobry
początek,
niech tuż po niedzieli znowu będzie
piątek,
niech szef da podwyżkę i funduje
lody,
PZU opłaca i moralne szkody.