środa, 18 listopada 2015

Panna Zuzanna już śpi


Uśpione już lalki, gdzieś obok nich chrapie miś.
Wtuleni w poduszkę, tak wcześnie zasnęli dziś.

Panna Zuzanna też śpi-
złote ma włosy i sny
złocone.
Niech śnią się jej myszki dwie,
huśtawka, zamki na szkle,
latawce i wielki wóz,
kot w butach,
ogrody róż różowe.
Muszelki i morza szum
niech jej nie budzą ze snu.


To księżyca blask - na firance srebrny cień -
on pilnuje nas, dopóki nie wstanie dzień.


Panna Zuzanna już śpi,
złote ma włosy i sny
złocone.
Niech śnią się jej myszki dwie,
huśtawka, zamki na szkle,
latawce i wielki wóz,
kot w butach,
ogrody róż różowe.
Muszelki i morza szum
niech jej nie budzą ze snu.


czwartek, 5 listopada 2015

Lili na dmuchawcu (cz.2)





W drodze do Hopli


Lili wyszła z domu, kiedy pierwsze promienie słońca przeświecały przez gałęzie drzew. Zamknęła za sobą bramkę i ruszyła w stronę dębów. Pamiętała z rozmowy z Sybillą, że gdzieś tam, daleko przy bagnisku, mieszka Hopla-czarownica.
Mała czarodziejka przemykała między mchami i paprociami. Ukryty w gęstwinie rudzik nawoływał głośno : tik, tik, tik, a chór ptasich szczebiotów, ćwierkań i świergotów odpowiadał mu jak echo. To kosy i sikorki witały nowy dzień. Las szumiał tajemniczo, a obłoki różowej mgły unosiły się w powietrzu.

Lili przeskakiwała z liścia na listek, z trawy na trawę, z korzenia na korzeń. Im bardziej zbliżała się do bagniska, tym wolniej szła. Jej serce biło coraz mocniej ‒ nie wiedziała czy ze zmęczenia, czy może ze strachu.
‒ Jeśli nie zrobię tego teraz, to nie zrobię nigdy. Będę musiała się spakować i wrócić na poddasze ‒ westchnęła, a potem w tej samej sekundzie potknęła się i upadła na ziemię, która zaczęła osuwać się pod jej nogami. Lili, krzycząc i piszcząc przeraźliwie, spadała w głąb przepastnej nory, a drobne kamyki staczały się razem z nią. Wreszcie udało się jej złapać za wystający korzeń i wbić czubki butów w gliniastą ziemię.
Co będzie, jeśli nikt mnie tu nie znajdzie? ‒ pomyślała. Albo jeśli zaraz wróci właściciel tej jaskini? Niekoniecznie musi być przyjaźnie nastawiony do małych czarodziejek. A jeżeli w ogóle nie lubi gości? A co, jeśli nikt tu nie zaglądał od dziesięciu lat? I nikt nie usłyszy moich krzyków?
Na wszelki wypadek postanowiła jednak zawołać na cały głos:
‒ Ratunku! Pomocy!