PAPILOTTA Z PAPILONII
Gdzieś pomiędzy wysokimi szczytami gór a błękitnym oceanem znajdowało się
niewielkie królestwo Papilonii. Różniło się nieco od swoich sąsiadów, bo
zarówno jego władcy jak i mieszkańcy
byli bardzo staroświeccy i nie chcieli
wprowadzać w życie tych wszystkich technicznych nowinek, na punkcie których
oszalała reszta świata.
W Papilonii niebo było zawsze pogodne, a tęcze rozciągały się nad całym
królestwem od wschodu na zachód i z północy na południe.
Właśnie tam pewnego pięknego dnia przyszła na świat królewna Papilotta.
Malutka była łysa jak kolano, trochę zezowata, ale nikt ‒ nawet najpoważniejszy członek Bardzo Poważnej Rady Królewskiej ‒
nie śmiał nazwać jej inaczej niż ślicznotką, pieszczotką, skarbusiem tatusia
albo skarbeczkiem mamusi. Pewna niania musiała opuścić królewski pałac zaraz po
tym, jak wykrzyknęła nad kołyską: „Och, ty moja pyzata zezulko!”. Król Edward za
karę wysłał ją na emeryturę. Zagroził też
wszystkim poddanym, że jeśli
znowu usłyszy jakiekolwiek obraźliwe słowa o ukochanej
córeczce, to każe winowajcy zawiązać język na supeł i przestanie mu wysyłać
noworoczne prezenty (na Nowy Rok każdy mieszkaniec Papilonii dostawał po dwie
pary czystych skarpetek, cytrynowe wafelki oraz ostatni tomik wierszy, które
królowa Gryzelda pisywała wieczorami).
Papilotta wyrosła na chudą jak wykałaczka dziewczynkę. Codziennie rano nadworny
fryzjer Ambroży Grzebyk wplatał w jej włosy dwadzieścia dwa papiloty, które
zawiązywał kolorowymi wstążkami. Gdyby nie lekki zez i miliony piegów, królewna
mogłaby uchodzić za prawdziwą piękność. Tak przynajmniej mawiała bezgranicznie
zakochana w niej mama. Za nią powtarzały to ‒ choć już bez przekonania ‒
wszystkie pokojówki, guwernantki i reszta pałacowej służby. Niestety, im Papilotta
była starsza, tym stawała się bardziej uparta i samolubna, a rodzice z bólem
serca spełniali jej najdziwniejsze zachcianki.
Pewien smok mieszkający w jamie pod zamkiem wyprowadził się, gdy królewna
skończyła sześć lat. Nie mógł już dłużej znieść jej nieustających wrzasków,
pisków i tupania nogami.